Na wstępie warto zadać pytanie, jaki jest sens polecanie książki, która i tak ma wzięcie?

W naszej Bibliotece przy ul. Tynieckiej po e-book z powieścią Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli zapisała się spora kolejka czytelników. Być może, ukazująca się nie tak dawno w prasie fotografia autora drugiej w dorobku powieści – Radka Raka – długowłosego weterynarza z Krakowa, trzymającego w dłoniach statuetkę Nike, ma na to zainteresowanie decydujący wpływ. Kto bowiem nie chciałby się dowiedzieć, za co młody pisarz otrzymał te prestiżową nagrodę literacką… Ale winno się książkę przeczytać nie dla zaspokojenia ciekawości, lecz z miłości do literatury. Tak niezwykłych rzeczy, zwłaszcza w rodzimej twórczości, niewiele. Proste definicje tu nie wystarczą, jak zwykle tam, gdzie zaczyna się prawdziwa sztuka. Z Wesela Stanisława Wyspiańskiego wiadomo, kim był Szela. To on stał na czele rzezi galicyjskiej w roku 1848, czyli chłopskiego powstania sprowokowanego przez austriackiego zaborcę. Mówi o tej rabacji Pan Młody: Myśmy wszystko zapomnieli; mego dziadka piłą rżnęli... Zapomnieli czy nie, ale jednak przekaz o powstaniu pochodził od szlachty, jak to powiada Radek Rak, z „modrzewiowego dworu”. Tymczasem Szela pozostał również w pamięci chłopstwa. Tu jawi się zupełnie inaczej, staje się postacią na poły mityczną, na poły baśniową w gadkach i gawędach. To w nich świat realny przenika się z nadprzyrodzonym. Pisarz to jeszcze w swojej powieści „podkręca”, u niego gadają węże, na ziemię wracają umarli; są tacy, co wiodą dyskurs z samym Panem Bogiem; działają czary i przepowiednie. By tę rzeczywistość magiczną poznać, autor nie musiał daleko szukać. Jeszcze jego dziadek opowiadał mu w dzieciństwie o kimś w rodzaju miejscowego Robin Hooda. Zebranie pieśni i ulotnej ludowej poezji o „opowiadanym” Jakubie Szeli nie było takie trudne. Trudnością było tu jednak zderzenie mitu z prawdą historyczną, ale Rak sobie z tym poradził. Żeby się przekonać, jak tego dokonał, trzeba przeczytać książkę.

 

Tutaj nie sama akcja nas uwodzi, nie ona, moim zdaniem, wydaje się tu najważniejsza. Istotny staje się sposób jej opowiedzenia. Kiedy odchodzi się od realizmu, można sobie pozwolić na niebywałe językowe szarże, na metafory i porównania nie z tej ziemi, na zestrzelenie ze sobą wrażeń niespotykanych. Dzięki nim Rakowi udaje się coś, co potrafią tylko nieliczni: uobecnienie opisywanego świata. Barwa światła między drzewami, zapach szadzi na zmarzniętych trawach, smak pieczonego nad ogniem mięsiwa. Odnosi się wrażenie, że wszystko to staje przed Tobą, jest niemalże dotykalne, na wyciągnięcie ręki...

 

Baśń o wężowym sercu przywraca wiarę w siłę literatury pięknej, w moc powieści. Warto zapisać się na Tyniecką i poczekać na swoją kolej.

 

Andrzej Massé

 

Znajdź i zarezerwuj tę książkę w naszym katalogu: