Na otwarcie punktu bibliotecznego na Skwerze Ormiańskim zaprosiliśmy autora „Atlasu dziur i szczelin”. Spacer udał się znakomicie.
Spacery przyrodnicze, a tak naprawdę biodróże (zaraz to wyjaśnimy), z Michałem Książkiem to nie tylko przygoda, ale i przeżycie. No bo czy wiecie, jak głębokie tak naprawdę są dziuple i że to wcale nie dzięcioły je robią? Na całkiem niedużym Skwerze Ormiańskim na Sadybie przyrodniczo dzieje się dużo – podobnie jak w innych częściach Warszawy. Zobaczcie kilka zdjęć z naszej lipcowej biodróży.
Z Książkiem po Ormiańskim
– Właśnie przyjechałem z Podlasia, ale zaraz zobaczycie, jak wiele przyrody jest również w mieście – zapewnił na samym wstępie naszą niemal 20-osobową grupę Michał Książek uzbrojony w lornetkę, lunetę, gumowy młotek, a nawet pełną wody buteleczkę z atomizerem. Choć było dość późne popołudnie, a nawet wieczór, sadybiańska przyroda nie zawiodła, choć samemu pewnie trudno byłoby te wszystkie cuda zobaczyć.
Widzieliśmy m.in. kokoszki wodne, opuszczone gniazdo wron, podziobaną przez dzięcioła mirabelkę, a to był tylko początek wycieczki. Opukiwaliśmy drzewo, sprawdzając, jak głęboka jest dziupla (bardzo głęboka!), a nawet psikaliśmy wodą na mech na drzewie, patrząc z zachwytem, jak w mgnieniu oka robi się bardziej zielony („Psikanie na drzewa jest bardzo kojące” – zapewniał nasz przewodnik). Tyle dobra w jednym małym miejskim parku. Bo tylko pozornie niczego tam nie ma… Chodziliście tak kiedyś po parku? Jeśli nie, to żałujcie.
Czym jest biodróż?
Według autora „Atlasu dziur i szczelin”:
„Biodróż nie jest tylko obserwacją, raczej spotkaniem. Świadomym sąsiedztwem. Jest renegocjacją piękna. Dlatego staje w obronie tego, co dotychczas uważano za brzydkie. Jest świadomym praktykowaniem zdziwienia i zachwytu, co prowadzi do szukania nowego języka opowieści o świecie. A to sprzyja nadawaniu Nieistotnemu Jego zasłużonej rangi”.
Biodróż nie jest więc po prostu spacerem studyjnym czy nawet wycieczką sensoryczną, lecz opowieścią. Narracja bierze się z krajobrazu, z ekosystemu, z biologii ludzi oraz ich sąsiadów. Powstaje właściwie nowy gatunek literacki – uważa Michał Książek.
Jak tłumaczył nam autor, słowo „biodróż” jest składanką nie tyle cząstki bio- i końcówki słowa „podróż” – chodzi raczej o słowo „druh” czy też „drużba” w znaczeniu „przyjaźń” (jak w przysłowiu „Służba nie drużba”). I to brzmi naprawdę dobrze! (Choć może należałoby zapisywać to słowo jak „biodruż”?).
Kim jest Michał Książek?
Michał Książek jest poetą, reportażystą, kulturoznawcą, inżynierem leśnikiem i ornitologiem oraz autorem książek reportażowych: „Atlas dziur i szczellin”, „Jakuck. Słownik miejsca” oraz „Droga 816”. Za tom poezji „Nauka o ptakach” w 2015 roku otrzymał Wrocławską Nagrodę Poetycką Silesius w kategorii debiut roku. Za ten sam tom był też nominowany do Nagrody Nike 2015. W 2017 roku wydał natomiast drugi tom poezji „Północny wschód”. W 2024 roku odebrał Nagrodę Literacką m.st. Warszawy w kategorii „Książka o tematyce warszawskiej” za książkę „Atlas dziur i szczelin”.
Autor publikował w „Polityce”, „Lesie Polskim”, „Twórczości”. Współpracuje z czasopismem „Przekrój”. Prowadzi też biodróże w miastach.
Biodróż na Skwerze Ormiańskim na Sadybie (zdjęcia mówią czasem więcej niż słowa):