"Pegaz zdębiał. Poezja nonsensu a życie codzienne: wprowadzenie w prywatną teorię gatunków" - opis wydawcy. W odróżnieniu od wielkiego klasyka w dziedzinie humorystyki purenonsensownej, Juliana Tuwima, który w swoim wiekopomnym dziele Pegaz dęba skatalogował zabawy literackie istniejące od stuleci, Stanisław Barańczak tworzy zabawy coraz to nowe, a jeśli nawet korzysta ze starych wzorów - po mistrzowsku je przekształca. Oto
bierze na przykład tekst arii operowej po włosku i tłumaczy go na polski, nie trzymając się, powiedzmy to sobie otwarcie, zbyt niewolniczo oryginału. Jeśli chodzi o sens, bowiem wiernie odtwarza jego brzmienie. Efekt? Ano taki, że słuchając pełnego namiętności dialogu Don Giovanniego i Zerliny z opery Mozarta, nie jesteśmy w stanie uwolnić się od jego "przekładu": Don Giovanni: Wiej mi, bo tnę żyletą! Zerlina: Iii, w japie - cham atletą.
Stanisław Barańczak urodził się w 13 listopada 1946 r. w Poznaniu w rodzinie lekarzy. Jego rodzona siostra to pisarka Małgorzata Musierowicz, autorka cyklu powieści "Jeżycjada". Barańczak ukończył polonistykę na Uniwersytecie im. Mickiewicza w Poznaniu, gdzie pracował później jako wykładowca. W okresie studiów pełnił funkcję kierownika literackiego studenckiego teatru Ósmego Dnia. Zadebiutował w miesięczniku "Odra" w roku 1965 wierszem "Przyczyny zgonu".
W 1968 r. ukazał się jego pierwszy tomik wierszy zatytułowany "Korekta twarzy". Barańczak został uznany za jednego [>>] z czołowych poetów pokolenia tzw. Nowej Fali. Był autorem manifestu pokoleniowego pisarzy, którzy debiutowali po 68. "Nieufni i zadufani". W swoich wierszach Barańczak kreował nową poetykę, zwaną później poetyką nowofalową, którą c wały nieufność wobec języka propagandy, operowanie konkretami, zakorzenienie tekstu w realiach społecznych. Barańczak wraz z Ryszardem Krynickim należeli do grupy "Próby" stanowiącej "lingwistyczny odłam" pokolenia 68. Jako poeta-lingwista Barańczak przyznawał się do fascynacji wierszami Mirona Białoszewskiego oraz Tymona Karpowicza.
Potem ukazywaÅ‚y siÄ™ takie tomiki wierszy BaraÅ„czaka jak "Jednym tchem" 1970, "Dziennik poranny" 1972, "Ja wiem, że to niesÅ‚uszne" 1977, "tryptyk z betonu, zmÄ™czenia i Å›niegu" 1980. "MyÅ›lÄ™, że to, co byÅ‚o najlepsze w poezji tak zwanego pokolenia 68 wynikaÅ‚o z powolnego uÅ›wiadamiania sobie przez nas, że poezja zawsze jest protestem - z reguÅ‚y bezsilnym, ma siÄ™ rozumieć. Ale ten protest nie może siÄ™ sprowadzać tylko do kwestionowania. Ma szansÄ™ uzyskać jakieÅ› znaczenie tylko wtedy, gdy wynika z generalnej akceptacji życia i rzeczywistoÅ›ci" - wspominaÅ‚ BaraÅ„czak w rozmowie z GabrielÄ… Å?Ä™ckÄ… "Salon Literacki".
Jako krytyk literacki Barańczak zasłynął cyklem "Książki najgorsze", w którym opisywał, często złośliwie, "grafomańską florę literacką PRL-u pompowanych ekstra przydziałami papieru i politycznym wsparciem ówczesnych decydentów", jak to określił po latach sam autor.
W czasach PRL poeta zaangażował się w działalność opozycyjną. W 1976 był wśród współzałożycieli Komitetu Obrony Robotników KOR, złożył również podpis pod tzw. "Listem 59" - proteście intelektualistów przeciwko poprawkom do Konstytucji PRL, które ograniczały suwerenność Polski. Z powodu działalności w opozycji od 1977 r. Barańczaka objął zakaz druku, tego też roku został dyscyplinarnie zwolniony z pracy. W 1980 roku, wskutek interwencji "Solidarności", Barańczak odzyskał swoje stanowisko na Uniwersytecie w Poznaniu.
W marcu 1981 roku Barańczak wyjechał do Stanów Zjednoczonych z wykładami o literaturze polskiej. Po wprowadzeniu stanu wojennego jego powrót do kraju okazał się niemożliwy. Pozostał w USA, gdzie na wydziale slawistyki Harvard University w Cambridge wykładał literaturę polską. Początkowo jako associate professor w ramach trzyletniego kontraktu, a od 1984 jako full professor na stałym etacie. W 198" r. otrzymał tytuł doktora honoris causa w Curry College w Milton Massachusetts. W latach 90. ukazały się kolejne tomiki wierszy Barańczaka - "Podróż zimowa" 1994 i "Chirurgiczna precyzja" 1998 - tom, który przyniósł autorowi literacką nagrodę NIKE w 1999 roku.
"Takiego tłumacza jak Barańczak literatura polska od jej początków po dzisiaj nie miała" - pisał Czesław Miłosz. Barańczak zajmował się przekładami od dawna - w 1974 ukazało się jego tłumaczenie wierszy Boba Dylana. Barańczak uważany jest za najwybitniejszego w drugiej połowie XX w. tłumacza na język polski. Ma na swoim koncie kilkanaście tomów "Biblioteczki Poetów Języka Angielskiego": Thomas Campion, John Donne, Robert Herrick, George Herbert, Henry Vaughan, John Keats, Hopkins, Emily Dickinson, Thomas Hardy i innych. Wydał trzy grube antologie poezji anglosaskiej: religijnej, miłosnej i "niepoważnej" oraz amerykańską antologię "Od Whitmana do Dylana", jest też autorem serii przekładów dramatów Shaekspearea. Barańczak tłumaczył też wiersze poetów języka rosyjskiego m.in.
Josifa Brodskiego.
Swoim dorobkiem jako tłumacz Barańczak mógłby obdzielić kilku twórców. "Cały ten dorobek urósł nie tyle dzięki jakiejś precyzyjnej organizacji pracy, ile po prostu dlatego, że ja bardzo lubię tłumaczenia poezji jako sposób spędzania wolnego czasu. To taka rozrywka umysłowa do n-tej potęgi, która tym góruje nad krzyżówkami i szaradami, że dostarcza intensywnych przeżyć estetycznych, poszerza horyzonty umysłowe i w ogóle wzbogaca duchowo. I za taką przyjemność jeszcze człowiekowi czasami płacą honoraria!"
Wśród wielu przekładów Barańczaka osobną, obszerną część stanowią tłumaczenia literatury pure nonsensu, czyli niedorzecznej, absurdalnej. To Barańczak przełożył na polski wiersze takich klasyków tego nurtu jak Edward Lear, Lewis Carrol czy Hilaire Bellock. Barańczakowskie zabawy i gry językowe zostały zebrane w tomie "Pegaz zdębiał", mającego wśród bibliofilów status książki kultowej. "Poezja nonsensu zaspokaja elementarną ludzką potrzebę wzięcia odwetu na samym istnieniu" - przypominał poeta we wstępie.
Podsumowanie swoich doświadczeń translatorskich Barańczak zawarł w książce "Ocalone w tłumaczeniu". Jest to "mały, lecz maksymalistyczny manifest translatologiczny, albo: tłumaczenie się z tego, że tłumaczy się wiersze również w celu wytłumaczenia innym tłumaczom, iż dla większości tłumaczeń wierszy nie ma wytłumaczenia" - jak podsumował autor.