Recenzja Andrzej Massé
Niebezpieczna pora
Z eksperymentów literackich, a tym bardziej wydawniczych, nie wynika na ogół nic ponad to, że są eksperymentami. Tym razem jest inaczej.
Szkocka pisarka Ali Smith, czterokrotna finalistka Nagrody Bookera (najbardziej prestiżowej nagrody literackiej Wielkiej Brytanii), wpadła na pomysł, by napisać cztery powieści – cztery pory roku i wydać je w następujących po sobie latach: jesienią, zimą, wiosną i latem. Liczył się czas, książki miały opowiadać o teraźniejszości, słowem być tak współczesne, jak to się tylko da, toteż prace edytorskie prowadzono w zawrotnym tempie. Między oddaniem rękopisu a premierą gotowej książki mijało sześć tygodni.
Na polskim rynku są już dwa przetłumaczone tomy, „Jesień” i „Zima”, za chwilę do księgarń trafi trzeci, „Wiosna”. Po ten pierwszy, a pewnie i następne, warto sięgnąć. Choć ostrzegam, już samo opowiedzenie, o czym traktuje „Jesień”, nie jest sprawą łatwą. Jeśli więc ktoś lubi linearnie narracje i solidny, zakorzeniony w XIX wieku, realizm, to może mieć kłopoty, aczkolwiek zniechęcać się nie powinien. Sama językowa uroda powieści – są tutaj partie niezwykle zmysłowej prozy poetyckiej – może wynagrodzić trud lektury. I jeżeli nawet czytelnik nie wszystko od razu połączy w całość, to pozostanie w nim ten rodzaj niepokoju, który nie pozwala o książce zapomnieć. A przecież często tak bywa, że przeżywanie literatury zaczyna się po przewróceniu ostatniej kartki.
Bohaterów „Jesieni” jest dwoje: Elisabeth Demand, trzydziestodwuletnia historyczka sztuki, pracownik naukowy londyńskiej uczelni, i Daniel Gluck, dzisiaj starzec, któremu do setki niewiele brakuje, przebywający w domu opieki, ale niegdyś sąsiad małej Elisabeth. Gluck był dla dziewczynki kimś, kto podczas długich rozmów i długich spacerów uczył ją otwartości na świat, uważności, empatii, czułości. Narracja utkana jest ze wspomnień młodej kobiety (ułożonych z pominięciem chronologii), singielki zderzającej się z rozmaitymi absurdami codziennego życia (świetna scena wypełniania formularza paszportowego), i rojeń wiekowego mężczyzny. Bo starzec Gluck już się nie budzi i chyba nawet nie wie, że jego dawna przyjaciółka znów jest obok i swoją obecnością chce się odwdzięczyć za to wszystko, czym ją obdarzył, ale też poczuć się przy nim jak dawniej – bezpiecznie. Z przedśmiertnych – a chwilami wydaje się nawet, że już pośmiertnych – majaczeń możemy się domyślić, kim był Daniel i jakie były jego losy, choć nic nie jest nakreślone wyraźną kreską. To pouczające. Trzeba postawić pytanie, co tak naprawdę wiemy o sobie, o innych ludziach. W powieść wpleciona jest historia Pauline Boty, przedwcześnie zmarłej i prawie zapomnianej artystki, jedynej w Zjednoczonym Królestwie przedstawicielki pop-artu, która była obiektem nie tylko zawodowego zainteresowania Elisabeth.
W tle: brexit, podzielone społeczeństwo, narastanie rasizmu i ksenofobii („Rule Britannia, wydzierała się […] banda dresiarzy. Panuj, Brytanio, nad falami. Najpierw dorwiemy Polaczków. Potem dorwiemy muslimów. Potem dorwiemy Cyganów, a potem pedałów”), niepewność jutra.
„Jesień” Ali Smith będzie ciekawa dla tropicieli literackich nawiązań. Czy początek powieści nie ma przypadkiem czegoś wspólnego z „Odyseją”? A może mi się tylko tak zdaje…
Andrzej Massé
Dział Strategii Rozwoju i Promocji
Autor: Ali Smith
Przekład: Krzysztof Kozłowski
Tytuł: Jesień
Wydawnictwo: W.A.B., Warszawa 2020
Książka znajduje się w katalogach biblioteki pod linkiem:
https://www.bpmokotow.waw.pl/opac/detail.php?PozycjaOpisy=20200916102600070555