Przyszła pandemia. Dzieci szybko zrozumiały, ile groźnej treści kryje się w tym słowie. One, często wraz z rodzicami, musiały na wiele dni zostać w domu, a gdy wyjrzały przez okno, widziały opustoszone ulice. Przedszkola i szkoły zostały zamknięte na głucho. Biblioteki również.
Pracownicy Biblioteki dla Dzieci i Młodzieży nr XXXIII przy al. Niepodległości 19, Pani Maria i Pan Paweł pomyśleli: trzeba koniecznie podtrzymać kontakt z dziećmi, które ich placówkę i prowadzone tu zajęcia bardzo lubią. Zaczęli więc kręcić filmiki i umieszczać je w sieci. Początkowo szło opornie, aż wyprodukowali absolutny przebój – reportażyk o tym, co dzieje się w zamkniętej bibliotece. Film zaczyna się od błądzenia kamery po wnętrzu i komentarza: „Nie ma czytelników. Pusto… Głucho…” A potem, jak to bywa w dobrych filmach, napięcie tylko wzrasta. Mali odbiorcy byli zachwyceni, a jedna z wychowawczyń słała podziękowania: „Panie Pawle i Pani Marysiu, dziękuję serdecznie w imieniu swoim i dzieci, bo super się ogląda filmik. […] Państwo jesteście niepowtarzalni i jedyni w swoim rodzaju. […] Wielkie podziękowania od nas, Skrzatów z Przedszkola 305”. Furorę też zrobiła, i to nie tylko wśród małych widzów, filmowa instrukcja, jak należy właściwie myć ręce (w odbiorze na pewno pomogło oryginalne tło muzyczne: Toccata i fuga d-moll Jana Sebastiana Bacha).
W maju biblioteki otwarto, ale... jakby nie do końca. Tuż za drzwiami także i tej placówki pojawiło się coś w rodzaju lady opancerzonej przezroczystymi płytami z pleksi. Czytelnicy mogli książki zwrócić i wypożyczyć, ale nic więcej. Nie było mowy o wolnym dostępie do półek i możliwości zastanawiania się, co by tu sobie poczytać. Bibliotekarze musieli, częściej niż dotąd, stać się doradcami. Pani Maria i Pan Paweł wpadli na pomysł, by takie doradzanie przenieść do Internetu. I tak powstały „Polecajki na wakajki”, czyli subiektywna lista lektur na lato bibliotekarzy z Biblioteki dla Dzieci i Młodzieży nr XXXIII. „Wreszcie przyszły! Wakacje!” – pisali na wstępie – „Lato! Morza szum! Z niedużym poślizgiem, typowym dla beztroskich marzycieli, przedstawiamy Wam listę lektur…”
Owe „polecajki” ukazały się w trzech odcinkach: dla maluchów, dzieci nieco starszych i dla nastolatków. Pan Paweł powiedział, że dużą frajdę sprawiała mu świadomość, że oto kształtuje czyjeś gusta. To, co proponował, niekoniecznie było absolutnym hitem:


„Czy to najlepsza książka Tolkiena? Nie. Czy lepsza z tych średnich? Też nie. Książkę warto przeczytać, żeby zobaczyć, jak Tolkien poradził sobie z literaturą dla dzieci, i przede wszystkim dlatego, że ten tekst to eksperyment poza światem Śródziemia, z którym go przede wszystkim kojarzymy. Poza tym, to też ciekawie wydana książka – po jednej stronie mamy polskie tłumaczenie, a po drugiej rękopis Tolkiena z ilustracjami.” („Pan Błysk”) Pani Maria zwierzała się: „Tę książkę przeczytałam chyba z dziesięć razy (ostatnio w zeszłym miesiącu). Jest dla mnie kwintesencją wakacyjnej książek.” (Adam Bahdaj „Kapelusz za sto tysięcy”) Jak widzimy, młodzi bibliotekarze z placówki przy al. Niepodległości 19 wykonali świetną robotę. A do tego - sami się przy tym cieszyli, mogąc wrócić do swoich ulubionych książek i, pomimo pandemii, pozostając w stałym kontakcie z młodymi czytelnikami.


Autor: Andrzej Massé


Co robią biblioteki

Co robią biblioteki

Co robią biblioteki

Co robią biblioteki