Ursula Kroeber Le Guin, zmarła w 2018 roku, pozostaje legendą powieści fantastycznej. W tej dziedzinie literatury zdobyła wszystkie możliwe nagrody, a takie powieści, jak „Świat Rocannona”, „Czarnoksiężnik z Archipelagu” czy też „Grobowce Atuanu” na stałe weszły do klasyki powieści fantastycznej.
Toteż z zaskoczeniem przyjąłem informację, iż kilka miesięcy temu na naszym rynku wydawniczym ukazały się „Kotolotki” autorstwa Le Guin. Moje zdziwienie wywołał fakt, że dotychczas nazwisko autorki kojarzyłem z literaturą fantastyczną, której nie jestem specjalnie wielkim entuzjastą; ale tę książkę pochłonąłem błyskawicznie, od pierwszej do ostatniej strony. Może dlatego, że jest opowieścią o kotach, a jak wiadomo rodzaj ludzki dzieli się na miłośników kotów lub psów. Ja należę do tej pierwszej kategorii. „Kotolotki” to opowieść o niezwykłych kotach, bo… potrafiących fruwać! W pewnym mieście przychodzi na świat czwórka kociego rodzeństwa, którą cechuje ta niezwykła umiejętność… O ich przygodach i poznawaniu uroków, ale również zagrożeń otaczającego ich świata, można dowiedzieć się z pierwszego tomu otwierającego serię o latających kotach. To powieść nie tylko dla najmłodszych, lecz dla całej rodziny, pełna ciepła i specyficznego – nieco fantastycznego – humoru.
Autor: Robert Radzik
Link do książki w katalogu: LINK
Link do recenzji na Facebooku: LINK