Katalończyk w czasach burzliwych przemian lat 60. i 70.

Lektura dla koneserów E. Mendozy

Nigdy nie miałam styczności z prozą Eduarda Mendozy, choć jego książki były mi często polecane, a i sam  autor ciągle mnie kusił – co chwilę jego tytuły zerkały na mnie z półek biblioteki. Mendoza to pisarz o dużym dorobku artystycznym, zdobywca Nagrody Cervantesa! Byłoby wstyd, gdybym nie znała żadnej jego książki. Sięgnęłam więc po jedną z nich – „Król przyjmuje”. Przeczytałam, mogę więc z czystym sumieniem zastrzec, że nie jest to książka dla każdego czytelnika. Nie jest to książka łatwa w czytaniu. To lektura dla tych, którzy lubią wyzwania literackie. Z pewnością zaspokoi gusta wielbicieli twórczości hiszpańskiego pisarza, i będzie dobrze przyjęta przez tych, którzy oczekują czegoś więcej od beletrystyki – nie samej akcji, a delektowania się słowem, przeżywania rozterek wraz z bohaterem oraz powolnego dryfowania po fabule (poleciłam ją takiej osobie, i całkowicie się w niej odnalazła, bo uwielbia taką literaturę). Polecam tę książkę również znawcom Hiszpanii, jej historii i obyczajów, znajdą w niej wiele zagadnień do rozważenia. 

„Król przyjmuje” jest pierwszą częścią trylogii „Zasady Dynamiki”, a pierwsza zasada dynamiki brzmi: „jeżeli na ciało nie działa żadna siła lub działające siły się równoważą, to ciało pozostaje w spoczynku lub porusza się ruchem jednostajnym prostoliniowym względem nieruchomego układu odniesienia”.

I taka właśnie jest ta książka, i taki jest główny bohater, Rufo.

Rzecz dzieje się w Hiszpanii w 1968 roku. Rufo, który jest dziennikarzem, ma do zrelacjonowania ślub księcia Liwonii – emigranta – z piękną arystokratką. Książę spotyka się z dziennikarzem i obarcza go dość niezwykłym zadaniem, po czym znika, a dziennikarz wyjeżdża do Nowego Yorku, by zmienić swoje życie. Ale czy mu się uda? 

Akcja toczy się powoli, a sam bohater jest irytująco bezwolny – jest obserwatorem zmian zachodzących dokoła, ale nie jest ich uczestnikiem. Jest przedmiotem, nie podmiotem. W książce dominują filozoficzne rozważania nad życiem i „bytowaniem” ubrane w piękne słowa. Widać, że Mendoza ma swój specyficzny styl, który jednych zachwyci, innym może wydać się nużący.   

Mnie książka Eduarda Mendozy nie zachwyciła, jednak czegoś się z niej nauczyłam. Myślałam, że królestwo Liwonii (które jest położone nad Bałtykiem) tożsame jest z Polską. Okazało się, że jest to jedna z krain historycznych składających się na współczesną Łotwę. Bonusem z lektury, który mnie ucieszył, jest „pyszny” wątek ruskich pierogów.    

Dodatkowo, co również zachęca do lektury, powieść przetłumaczył cudowny Tomasz Pindel, który jest rewelacyjny w swoim fachu! Po raz kolejny spisał się po mistrzowsku!

Warto sprawdzić.

Anita Marczuk
Dział Strategii Rozwoju i Promocji

Eduardo Mendoza, „Król przyjmuje”, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2019.

Książka w zbiorach bibliotek mokotowskich: klik tutaj